Rozdział 9
Demi
Dom Dziewczyn
Demi
Dom Dziewczyn
Od razu po wstaniu wzięłam białe
leginsy i czarną tunikę, dłuższą po bokach, dodałam do tego jeszcze białe
conversy. Poszłam się umyć. Weszłam pod prysznic uprzednio zdejmując ubrania.
Jak już się umyłam, ubrałam w przygotowane rzeczy, nie chciało mi się iść do
dziewczyn na dół. Rzuciłam się na łóżko i pogrążyłam w marzeniach i
wspomnieniach. Oni na prawdę byli bardzo mili i śmieszni. Mogłabym się z Nimi
zaprzyjaźnić. Potrafią się wyluzować. Nie, sorry oni potrafią się nad to
wyluzować, ale nie potrafią przystopować. To są wariaci, gorsi od nas, czasami
, a nas jest naprawdę trudno pobić.
-Demi możesz zejść na dół?-krzyczała
z dołu Lola, ja nic nie odpowiedziałam, kiedyś w końcu się odczepi.
- Czy ty kurwa głucha jesteś?-nadal
krzyczała wchodząc do pokoju.
- Czy mogłabyś zejść na dół, bo jak
byś nie wiedziała mamy gości.
-Co, jakich gości?-zapytałam zdziwiona-
Kto tak wcześnie wstaje i przychodzi do ludzi?
-Jak nie chcesz się z Nimi bliżej
zapoznać to nie. O i jest 12 już za godzinę mamy tańce.
- Już jest aż tak późno?- zapytałam
niedowierzając. Nie, nie możliwe, że jest już aż tak późno. – Nie, nie może być!
– krzyczałam i biegałam po pokoju, a Lola ze śmiechem dodała.
- Za pięć minut widzę Cię na dole – i
wyszła. Ciuchów już tam nie zmieniam. Spakowałam buty, i inne potrzebne rzeczy.
Zbiegłam szybko na dół nie zwracając uwagi na to co się dzieje wokół mnie.
- Minuta spóźnienia! Pięćdziesiąt
pompek! – krzyknęła Megg i zaczęła się śmiać. No ale cóż muszę zrobić te
pięćdziesiąt pompek, bo będę zmywała naczynia po obiedzie. Bleee… raz, dwa,
trzy…czterdzieści dziewięć. – Ej Ty wiesz, że ja żartowałam?
- Że co kurwa? – ja pierdole, nie
możliwe. – Ja Cię chyba zabiję! Masz trzy sekundy na ucieczkę! Raz, dwa,
biegaj! – krzyknęłam i zaczęłam ją gonić. Gdy już ją złapałam, miałam ją zabić,
no ale ktoś mnie odciągnął i tylko dlatego, że się wyrywałam, przytulił mnie mocno
do siebie. To musi być jakiś chłopak, nie możliwe by to była dziewczyna.
- Cii… Spokojnie – szeptał mi do
ucha… Teraz to jestem pewna, że to chłopak, a nie dziewczyna.
- Jak ja mam być spokojna, jeśli ta
kobieta mnie zdenerwowała? – dalej krzyczałam wyrywając się z jego ramion. – A
tak w ogóle to kim jesteś, by mi mówić co mam robić?
- Dla Ciebie jestem nikim –
powiedział smutniejszy. – jeszcze. – szepnął myśląc, że tego nie słyszę.
Uśmiechnęłam się do siebie „ Jeszcze zobaczymy, czy będziesz dla mnie coś
znaczył” pomyślałam.
- Wiesz… Nawet nie wiem kim jesteś –
powiedziałam śmiejąc się. On też się zaśmiał. Jezu , puść mnie, proszę, bo
jakoś dziwnie się czuję.
- Teraz już wiesz – powiedział
obracając mnie do siebie twarzą.
- Oo.. Harry – powiedziałam i Go
przytuliłam. – To Ty jesteś tym ludziem który tak wcześnie przyszedł?
- Nie tylko ja – powiedział i wskazał
na chłopaków.
- Co.. Www.. Wy tu robicie? –
zapytałam już nie wiedząc co tutaj się dzieje.
- Czy Wy nie macie nic do roboty w
domu? – po raz setny zadaję dzisiaj zadaję pytanie. Samo ich zadawanie jest
strasznie męczące, a co dopiero odpowiedzi na nie. Współczuję im, że muszą mnie
znosić.
- Chcieliśmy tylko Was odwiedzić –
powiedział Niall.
Chciałam coś powiedzieć ale Paulina
mi przerwała.
- Nie zadawaj już głupich pytań –
zastrzegła, a ja pokiwałam głową na zgodę.
- To kiedy tańce? – zapytałam. O mój
Boże zaraz oszaleję. Ile ja pytań mogę zadawać?
- No tak. Chodźcie, jedziemy –
powiedział Lou otwierając i wskazując byśmy wyszły.
Megg
Nados
- Niall! Niall! – darłam się jak
głupia, a ten debil nie reagował. Jak można być takim idiotą, by zamówić pięć
pizz i to tylko dla siebie. – Niall! Nialler!
- Co? – zapytał z pełną buzią,
zareagował dopiero na „Nialler”. Muszę to zapamiętać.
- Gówno – odpowiedziałam. – Serio sam
to zjesz?
- No a jak? Któraś mi pomoże.
- Ja! – krzyknęła Nina. Dwa żarłoki
się dobrały do jedzenia i zaczęły jeść. Już się boję jak będą wyglądali. Oni
nie mogą być grubi, bo jak będą tańczyć? Dobra tam Niall to tam nie umie, tak
samo jak chłopaki, no ale Paula musi mieć swoją wcześniejszą figurę.
- Lola powiedz im coś! Lola? –
zapytałam.
- Mówię Wam coś! – powiedziała i
wróciła do gadania przez telefon.
- Tak… Ja też… Nie mogę jestem w
Polsce… Tak istnieje taki kraj – usłyszałam to co mówiła Louise do telefonu,
szkoda tylko, że z jednej strony. Ciekawa jestem o czym i z kim gada. Jak ktoś
mógł nie wiedzieć, że istnieje taki kraj jak Polska? No wiecie co? Jak tak
można?
- Paulina… Przytyjesz – powiedziałam
ale ona zignorowała moja uwagę i jadła dalej gadając i śmiejąc się z Niallem.
Słodkie dwa żarłoki. Jakbym się pobawiła w swatkę to później bym tego żałowała,
bo zjedliby mi na spółkę wszystkie zapasy. Już się tego boję. Pustki. Pustki
wszędzie. Nawet mąki nie będzie. Nie. Tego nie chcę.
- Ona jest chuda. Trochę jedzenia jej
nie zaszkodzi – wcięła się w moje przemyślenia jakaś starsza pani.
- No ale aż tyle? Ona musi tańczyć na
zajęciach, a nie się turlać! – powiedziałam do niej, a ona tylko się
uśmiechnęła i odeszła. Trochę mnie przeraziła. Ale nie ważne.
- Przyniosłem Twój shake – powiedział
Zayn podając mi czekoladowy napój.
- Dzięki – powiedziałam uśmiechając
się promiennie do niego, a on jedynie oddał gest ale dalej stał za mną dosyć
blisko, że mogłam czuć ciepło bijące od niego.
- Oni znają umiar? –zapytał mnie
podziwiając Paulę i Nialla.
- Też się nad tym zastanawiam –
odpowiedziałam mu. – Ja sama pół pizzy nie potrafię zjeść, a oni w dwójkę, aż
pięć.
- Uuuuu… - usłyszałam głos Lou i Li.
O co chodzi?
- Co jest? – zapytałam, odwracając
się napotkałam na klatę Zayna pokryta cienkim materiałem koszulki. Widząc, że
chcę zobaczyć co się dzieje za nim, szybko się odsunął i sam się odwrócił. Przy
stoliku siedzieli Lou, Li, Hazza i Demi.
- No wiesz zobacz na tą śliczna parkę
– powiedział rozmarzonym głosem Louis. Spojrzałam się na Harryego i Demi. Coś
mi tu śmierdzi. I to nie są stopy Lou.
- Zakochana para Jasiek i Barbara! –
zaczął Liam i Tommo się do niego dołączył. Nie wiem jak bym z nimi wytrzymała
tak długo jak Paul. On musi mieć nerwy ze stali. Zazdroszczę mu tego. Też tak
chcę!! To nie fair!
- Dajcie im spokój! –
powiedziałam. Współczuję im. Ale Demi i tak wie, że nie wywinie się bez
spowiedzi przede mną. Tak wiele ją jeszcze czeka. Dzisiaj niestety nie jesteśmy
w pełnym składzie, ponieważ Ro z kimś się umówiła. Ciekawe z kim. Jezu dzisiaj
jestem chyba naprawdę bardzo ciekawska.***********************************************************
Hej, hejo, Hello, Dzień Dobry. Dobrych i wesołych wakacji, i co tam jeszcze. :)
Dodaję wcześniej tylko dlatego, że moja koleżanka Ala nie dałaby mi spokoju. Hahahaha. Mam nadzieję, że rozdział się spodobał. Mam do Was pytanie. Wolicie dłuższe rozdziały, ale rzadziej, czy może krótsze, ale częściej? Dzisiaj miałam napad na Narryego ( czy tam może Narrego nwm jak to pisać czy z "y" czy bez, powiedzcie ), co widać po moim profilu. Przesyłam wam mój kochany gif(?). Mniejsza oto. 5 komentarzy a 10 rozdział pojawi się szybciej. :) Do zobaczenia. Jestem w wyśmienitym humorze. :*** Papa. :* :) :D
PS. Postaram się wszystko nadrobić w wakacje.
Tutaj jest z muzyką. Nie wiem co się wtedy stało, że bez muzyki się dodało. O Rym. :)https://v.cdn.vine.co/r/videos/5612FA4DDA1090385680133214208_130db3ce63c.3.2.mp4?versionId=gZpowNGLqwtIZBP43NHEPMTg8S6_WbjM
OdpowiedzUsuńŁo jezu xd
OdpowiedzUsuńhahah
świetny rozdział kochana ^^
Narrego
bez y się pisze ;D
I ja wolę rzadziej ale dluższe ;D
CZEKAM NA NEXT :*
To już wiem że Harrego tez bez "y" zawsze miałam z tym problem. A pisze się to, np. Harry'ego czy Harrego?
Usuń