30 czerwca 2014

Rozdział 9



Rozdział 9
 Demi
Dom Dziewczyn
Od razu po wstaniu wzięłam białe leginsy i czarną tunikę, dłuższą po bokach, dodałam do tego jeszcze białe conversy. Poszłam się umyć. Weszłam pod prysznic uprzednio zdejmując ubrania. Jak już się umyłam, ubrałam w przygotowane rzeczy, nie chciało mi się iść do dziewczyn na dół. Rzuciłam się na łóżko i pogrążyłam w marzeniach i wspomnieniach. Oni na prawdę byli bardzo mili i śmieszni. Mogłabym się z Nimi zaprzyjaźnić. Potrafią się wyluzować. Nie, sorry oni potrafią się nad to wyluzować, ale nie potrafią przystopować. To są wariaci, gorsi od nas, czasami , a nas jest naprawdę trudno pobić.
-Demi możesz zejść na dół?-krzyczała z dołu Lola, ja nic nie odpowiedziałam, kiedyś w końcu się odczepi.
- Czy ty kurwa głucha jesteś?-nadal krzyczała wchodząc do pokoju.
- Czy mogłabyś zejść na dół, bo jak byś nie wiedziała mamy gości.
-Co, jakich gości?-zapytałam zdziwiona- Kto tak wcześnie wstaje i przychodzi do ludzi?
-Jak nie chcesz się z Nimi bliżej zapoznać to nie. O i jest 12 już za godzinę mamy tańce.
- Już jest aż tak późno?- zapytałam niedowierzając. Nie, nie możliwe, że jest już aż tak późno. – Nie, nie może być! – krzyczałam i biegałam po pokoju, a Lola ze śmiechem dodała.
- Za pięć minut widzę Cię na dole – i wyszła. Ciuchów już tam nie zmieniam. Spakowałam buty, i inne potrzebne rzeczy. Zbiegłam szybko na dół nie zwracając uwagi na to co się dzieje wokół mnie.
- Minuta spóźnienia! Pięćdziesiąt pompek! – krzyknęła Megg i zaczęła się śmiać. No ale cóż muszę zrobić te pięćdziesiąt pompek, bo będę zmywała naczynia po obiedzie. Bleee… raz, dwa, trzy…czterdzieści dziewięć. – Ej Ty wiesz, że ja żartowałam?
- Że co kurwa? – ja pierdole, nie możliwe. – Ja Cię chyba zabiję! Masz trzy sekundy na ucieczkę! Raz, dwa, biegaj! – krzyknęłam i zaczęłam ją gonić. Gdy już ją złapałam, miałam ją zabić, no ale ktoś mnie odciągnął i tylko dlatego, że się wyrywałam, przytulił mnie mocno do siebie. To musi być jakiś chłopak, nie możliwe by to była dziewczyna.
- Cii… Spokojnie – szeptał mi do ucha… Teraz to jestem pewna, że to chłopak, a nie dziewczyna.
- Jak ja mam być spokojna, jeśli ta kobieta mnie zdenerwowała? – dalej krzyczałam wyrywając się z jego ramion. – A tak w ogóle to kim jesteś, by mi mówić co mam robić?
- Dla Ciebie jestem nikim – powiedział smutniejszy. – jeszcze. – szepnął myśląc, że tego nie słyszę. Uśmiechnęłam się do siebie „ Jeszcze zobaczymy, czy będziesz dla mnie coś znaczył” pomyślałam.
- Wiesz… Nawet nie wiem kim jesteś – powiedziałam śmiejąc się. On też się zaśmiał. Jezu , puść mnie, proszę, bo jakoś dziwnie się czuję.
- Teraz już wiesz – powiedział obracając mnie do siebie twarzą.
- Oo.. Harry – powiedziałam i Go przytuliłam. – To Ty jesteś tym ludziem który tak wcześnie przyszedł?
- Nie tylko ja – powiedział i wskazał na chłopaków.
- Co.. Www.. Wy tu robicie? – zapytałam już nie wiedząc co tutaj się dzieje.
- Czy Wy nie macie nic do roboty w domu? – po raz setny zadaję dzisiaj zadaję pytanie. Samo ich zadawanie jest strasznie męczące, a co dopiero odpowiedzi na nie. Współczuję im, że muszą mnie znosić.
- Chcieliśmy tylko Was odwiedzić – powiedział Niall.
Chciałam coś powiedzieć ale Paulina mi przerwała.
- Nie zadawaj już głupich pytań – zastrzegła, a ja pokiwałam głową na zgodę.
- To kiedy tańce? – zapytałam. O mój Boże zaraz oszaleję. Ile ja pytań mogę zadawać?
- No tak. Chodźcie, jedziemy – powiedział Lou otwierając i wskazując byśmy wyszły.

Megg
Nados
- Niall! Niall! – darłam się jak głupia, a ten debil nie reagował. Jak można być takim idiotą, by zamówić pięć pizz i to tylko dla siebie. – Niall! Nialler!
- Co? – zapytał z pełną buzią, zareagował dopiero na „Nialler”. Muszę to zapamiętać.
- Gówno – odpowiedziałam. – Serio sam to zjesz?
- No a jak? Któraś mi pomoże.
- Ja! – krzyknęła Nina. Dwa żarłoki się dobrały do jedzenia i zaczęły jeść. Już się boję jak będą wyglądali. Oni nie mogą być grubi, bo jak będą tańczyć? Dobra tam Niall to tam nie umie, tak samo jak chłopaki, no ale Paula musi mieć swoją wcześniejszą figurę.
- Lola powiedz im coś! Lola? – zapytałam.
- Mówię Wam coś! – powiedziała i wróciła do gadania przez telefon.
- Tak… Ja też… Nie mogę jestem w Polsce… Tak istnieje taki kraj – usłyszałam to co mówiła Louise do telefonu, szkoda tylko, że z jednej strony. Ciekawa jestem o czym i z kim gada. Jak ktoś mógł nie wiedzieć, że istnieje taki kraj jak Polska? No wiecie co? Jak tak można?
- Paulina… Przytyjesz – powiedziałam ale ona zignorowała moja uwagę i jadła dalej gadając i śmiejąc się z Niallem. Słodkie dwa żarłoki. Jakbym się pobawiła w swatkę to później bym tego żałowała, bo zjedliby mi na spółkę wszystkie zapasy. Już się tego boję. Pustki. Pustki wszędzie. Nawet mąki nie będzie. Nie. Tego nie chcę.
- Ona jest chuda. Trochę jedzenia jej nie zaszkodzi – wcięła się w moje przemyślenia jakaś starsza pani.
- No ale aż tyle? Ona musi tańczyć na zajęciach, a nie się turlać! – powiedziałam do niej, a ona tylko się uśmiechnęła i odeszła. Trochę mnie przeraziła. Ale nie ważne.
- Przyniosłem Twój shake – powiedział Zayn podając mi czekoladowy napój.
- Dzięki – powiedziałam uśmiechając się promiennie do niego, a on jedynie oddał gest ale dalej stał za mną dosyć blisko, że mogłam czuć ciepło bijące od niego.
- Oni znają umiar? –zapytał mnie podziwiając Paulę i Nialla.
- Też się nad tym zastanawiam – odpowiedziałam mu. – Ja sama pół pizzy nie potrafię zjeść, a oni w dwójkę, aż pięć.
- Uuuuu… - usłyszałam głos Lou i Li. O co chodzi?
- Co jest? – zapytałam, odwracając się napotkałam na klatę Zayna pokryta cienkim materiałem koszulki. Widząc, że chcę zobaczyć co się dzieje za nim, szybko się odsunął i sam się odwrócił. Przy stoliku siedzieli Lou, Li, Hazza i Demi.
- No wiesz zobacz na tą śliczna parkę – powiedział rozmarzonym głosem Louis. Spojrzałam się na Harryego i Demi. Coś mi tu śmierdzi. I to nie są stopy Lou.
- Zakochana para Jasiek i Barbara! – zaczął Liam i Tommo się do niego dołączył. Nie wiem jak bym z nimi wytrzymała tak długo jak Paul. On musi mieć nerwy ze stali. Zazdroszczę mu tego. Też tak chcę!! To nie fair!
- Dajcie im spokój! – powiedziałam. Współczuję im. Ale Demi i tak wie, że nie wywinie się bez spowiedzi przede mną. Tak wiele ją jeszcze czeka. Dzisiaj niestety nie jesteśmy w pełnym składzie, ponieważ Ro z kimś się umówiła. Ciekawe z kim. Jezu dzisiaj jestem chyba naprawdę bardzo ciekawska.

***********************************************************
Hej, hejo, Hello, Dzień Dobry. Dobrych i wesołych wakacji, i co tam jeszcze. :)
Dodaję wcześniej tylko dlatego, że moja koleżanka Ala nie dałaby mi spokoju. Hahahaha. Mam nadzieję, że rozdział się spodobał. Mam do Was pytanie. Wolicie dłuższe rozdziały, ale rzadziej, czy może krótsze, ale częściej? Dzisiaj miałam napad na Narryego ( czy tam może Narrego nwm jak to pisać czy z "y" czy bez, powiedzcie ), co widać po moim profilu. Przesyłam wam mój kochany gif(?). Mniejsza oto. 5 komentarzy a 10 rozdział pojawi się szybciej. :) Do zobaczenia. Jestem w wyśmienitym humorze. :*** Papa. :* :) :D
PS. Postaram się wszystko nadrobić w wakacje.


18 czerwca 2014

Rozdział 8


Rozdział 8
Harry
Boisko na łonie natury ( :D)
Po skończonej lekcji ‘Tańca’ poszliśmy sobie pograć na jakieś boisko w parku. Dostaliśmy małą, co ja mówię wielką burę od Paula, a małą, na serio małą burę od Natalki. Niestety nie udało mi się nikogo poznać no ale cóż. Tak to bywa. Graliśmy dopiero z 10 minut ale już dostałem w twarz piłką od Louisa. Chłopaki zaczęli się ze mnie śmiać jaką ja jestem fajtłapą.
- Coś masz dzisiaj pecha – śmiali się ze mnie.
- A złapać piłkę to nie łaska? – zapytał Louis z wyrzutem, wtulając się w objęcia trawy.
- Jak to Ty cholero kazałeś mi złapać piłkę twarzą!
Z bezpiecznej odległości dziewczyny lały się ze mnie, przytrzymując jedna drugą, żeby nie wywaliły się na ziemię. Zanim zdążyłem wstać Zayn podszedł do Nialla i coś szepnął mu do ucha. Ciekawe o czym mówili. Chyba nie planowali mnie jeszcze bardziej dobić.
Megg
Boisko na łonie natury ( :D)
Wracając do domu szłyśmy przez park, gdy Ro żaliła mi się, że naszym nauczycielem nie jest jakiś zajebisty facet. Demi musiała podtrzymywać mnie, rozśmieszoną sceną odgrywającą się przede mną. Niespodziewanie Nina zaczęła się śmiać i podtrzymywać Demi, która też to właśnie robiła wraz z Lolą. Jedyna tylko biedna Rose nie wiedziała o co chodzi.
- Co was tak śmieszy? – zapytała. Czy ona jest głucha. Nie słyszy tej wymiany zdań?
- A złapać piłkę to nie łaska? – zapytał jeden z nich turlając się w trawie.
 - Jak to Ty cholero kazałeś mi złapać piłkę twarzą – powiedział drugi.
Ja ich chyba skądś znam. Czy to nie są Ci chłopcy, którzy się spóźnili na tańce? Czy to oni tak wtedy na nich wariowali? Zauważyłam, że jeden z nich podszedł do drugiego i coś mu szepnął. Właśnie po tym jak to zobaczyłam zaczęła ta dwójka iść w naszą stronę.
- Cześć, jestem Zayn, a to jest Niall – zaczął konwersację Mulat. – Ten co próbuje wstać to Harry, ten co się śmieje to Louis i ostatni ten poważny to Liam.
- Hej – odpowiedziała Rose, która dopiero się skapnęła o co chodzi. Spóźniony zapłon. – To jest Demi, Lola, Nina, Megg, a ja to Rose.
- Miło nam – odpowiedział Nikodem? Nie, czekaj to był Niall. – Zagracie z nami?
- Okej, tylko ja nie chcę dostać w twarz – zgłosiłam się na ochotniczkę.
- Masz to jak w banku – powiedział Zayn i ruszyliśmy do reszty która zdążyła się już trochę ogarnąć. Zayn wraz, z dla mnie, Nikodemem, a dokładniej Niallem, przedstawili nas reszcie i powiedzieli, że ja chcę z nimi grać. Dziewczyny jakoś niechętnie do tego brnęły więc nie grają. Trochę sobie poczekają na mnie, lub wrócą do domu, a znając mnie nigdy do niego nie trafię. Nawet adresu nie znam!
Zaczęliśmy grać, a już chłopaki się pokłócili w czyjej mam być drużynie, właśnie wtedy Louise zaproponowała, by grać chłopaki na dziewczyny.
- Czyli, że dziewczyny jednak grają? – zapytał Louis.
- Na to wychodzi – stwierdziła Demi.
Początek był łatwy, chłopcy myśleli, że nie umiemy grać, i że z nami wygrają więc dali nam piłkę jako pierwszy. Dzięki czemu łatwo zdobyłyśmy pierwszą bramkę.
Po około godzinnej grze wygrałyśmy. Chłopcy mieli z nas wielki ubaw. No bo jak mogło wyglądać, to jak jedna kosi drugą tylko dlatego, że nie chce jej podać piłki, albo że nie trafiła do bramki.
- Musimy częściej tak grać – powiedział Liam. – Godne z was rywalki, ale odpuśćcie sobie zbędne koszenie.
- To ona mnie zdenerwowała – broniła się Lola, wskazując palcem na Ninę.
- A co ja Ci zrobiłam? – zapytała z wyrzutem.
- Jesteś niedobra – powiedziała i się obraziła.
- Louise uspokój się – powiedziałam. Po raz pierwszy nazwałam ją pełnym imieniem.
- Ja ty mnie nazwałaś? – zapytała z wielkimi oczami.
- Louise. Wiem, dawno cię tak nie nazywałam, Lola – poprawiłam się.
- My musimy się już zbierać, bo się znowu pokłócą – powiedziała Rose. Pożegnałyśmy się z chłopcami.
- Do zobaczenia na tańcach – krzyknęłam będąc już z 10 metrów dalej i pomachałam im, na co się uśmiechnęli i odmachali.