11 lipca 2014

Rozdział 10



Rozdział 10
Lola
Łąka
Wszyscy udają, że obchodzi ich co czujesz. Hahaha, ale się uśmiałam. -.- Ta jasne. Udają, byś im uwierzyła, później powierzyła swoje tajemnice, oni obiecują, że ich dochowają, ale i tak rozgadują je, a Ty jesteś oczerniana na każdym kroku. Nie wierzę już nikomu. Nikomu nie mogę uwierzyć w 100% procentach. Nikt nie jest wart mojego zaufania. Zbyt dużo przeszłam, by teraz popełniać ten sam błąd. Wszyscy myślą, że ze mną wszystko okej. Ale nie jest, może lepiej, niech tak myślą. Przynajmniej nie będę zasypywana przez durne pytania takie jak: „Jak się czujesz?” itd. One jeszcze bardziej dołują, niż siedzenie samemu w pokoju i wyżalanie się nad sobą…

Kim są przyjaciele?
Przyjaciele to ludzie, których uważasz za przyjaciół.
Ale tak naprawdę są Twoimi wrogami,
Ukrytymi tożsamościami.
Już przeszłam wiele takich sytuacji, w których powierzałam komuś swoje tajemnice. On obiecał, że nikomu ich nie powie, a jednak. Rozpowiedział, a cała szkoła wiedziała do czego mam słabość. Śmiali się ze mnie, z tego, że jestem słaba, że nie daję sobie rady z życiem. Boli świadomość tego, że ten komu zaufałaś zdradził Cię…
I przebraniami po to by móc,
Ukryć swoje prawdziwe zamiary.
 Przez takie osoby najczęściej ludzie cierpią. Nie potrafią sobie z tym poradzić. Pragną śmierci. Myślą, że nikomu już na nich nie zależy…
Więc kiedy myślisz,
Że znacie się już tak dobrze jak bracia.
Oni przychodzą,
I kiedy nie patrzysz,
Podcinają Ci gardło.
Ale to nie prawda. Zawsze znajdzie się człowiek, którego będziesz oczkiem w głowie. Nie pozwoli Ci zginąć. Będzie próbował przytrzymywać, Cię jak najdłużej obok siebie. Dla mnie takimi osobami są dziewczyny. Rodziców nie mam. Zginęli w wypadku samochodowym gdy miałam 5 lat. Później zajmowała się mną ciocia która uważała, że nic nie umiem, że jej córeczki są najlepsze.

- Lola…? Lou.. – powiedziała zmartwiona Demi. – Mamusiu co się dzieje?
- Jeszcze raz powiesz ‘Mamusiu’ to oberwiesz – ostrzegłam ją wymuszając uśmiech. Po jej twarzy widać było, że nie kupiła go. Spojrzała na mnie wyczekując odpowiedzi.
- Nie mów mi, że znowu myślałaś o przeszłości – rzekła, a ja prawie niezauważalnie kiwnęłam głową. – Nie przejmuj się. Żyj teraźniejszością. 
- Ej gracie? – zawołał Harry podchodząc do nas i siadając obok. Strasznie szybko się on przemieszcza.
- W co? – zapytała, rzeczywiście zainteresowana tym Dem. Jaką Oni by byli słodką parą. Zaczynamy zabawiać się w swatkę? Muszę kogoś jeszcze w to wkręcić.
- W butelkę – odpowiedział. Panna Demetria jak się o tym dowiedziała od razu się zgodziła, ponieważ przecież będzie tak Pan Styles.
- Ja nie chcę. Popatrzę – powiedziałam zdecydowanie.
- No weź będzie fajnie – powiedział Liam, który nawet nie wiem kiedy znalazł się obok mnie.
- Ehh… No dobra, ale tylko raz – zastrzegłam.
- Jest! – powiedział pod nosem. Wstałam z miejsca i podeszłam do reszty która już czekała tylko na mnie. Albo oni coś brali na szybkość, albo ja jestem taka wolna. Powtarzam się, wiem o tym. To nie fair.
- Kto pierwszy kręci? – zapytał Niall.
- Ja – krzyknęli wszyscy oprócz mnie. – Lola – powiedzieli i wskazali na mnie zgodnie. No to zaczynamy. Kręcę ja. Zakręciłam i wypadło na…
Zayna.
- Pytanie czy wyzwanie*? – zapytałam.
- Wyzwanie – powiedział.
- Chodź tu – powiedziałam i wskazałam na miejsce obok siebie, równocześnie wstając. Stanął obok mnie i patrzył się na mnie nie wiedząc co robić. Stanęłam na palcach, podniosłam rękę, i zaczęłam… targać mu włosy. Wszyscy byli zdziwieni, a Malik się na mnie zdenerwował.
- Masz trzy sekundy na ucieczkę – powiedział. – Raz… dwa… Trzy!
Ja zaczęłam uciekać. Nie ma szans, że mnie dogoni. Gdy był kilka metrów za mną, wykorzystałam okazję, że drzewo obok mnie jest świetne do wspinaczki, wspięłam się na nie. Jego mina? Bezcenna. Mówił, że tam nie wejdzie bo mu się ubrania pobrudzą, fryzura jeszcze bardziej zniszczy. Boże, to jest jakaś kobita w przebraniu faceta. No ale nawet ja tak nie marudzę ani dziewczyny.
- Złaź stamtąd! Jeszcze nie skończyliśmy! – darł się z dołu, nie zamierzając wchodzić na drzewo by mnie ściągnąć.
- Chyba tylko w twoich snach – stwierdziłam z pewnością siebie. Nie spodziewałam się jednak, że na drzewo wejdą by mnie ściągnąć Harry i Liam. Serio? No to idziemy wyżej. Nigdy im się nie uda mnie ściągnąć. Byli już bardzo blisko mnie, gdy straciłam równowagę i spadłam w ramiona Zayna.
- No i widzisz zeszłaś – powiedział z bananem na ustach.
- Chyba raczej spadła – powiedzieli zgodnie Louis i Niall. Na co ja przewróciłam oczami. Chciałam wyjść z uścisku Mulata, ale ten mi nie pozwalał. Gdy przestałam się kręcić odpłacił mi tym samym. No wiecie co? Ja miałam warkocza, a teraz wygląda jak stodoła.
- Zabiję cię! – krzyknęłam waląc w jego tors moimi małymi piąstkami. Przy nim zdawałam się być taka mała.
******************************************************************************
Tak bardzo przepraszam za spóźnienie, ale wczoraj nie miałam okazji wrzucić tego rozdziału. Byłam zabiegana. Przepraszam. Mam nadzieję, że się spodoba. :*** Do następnego.

2 komentarze:

  1. hah xD
    ZAAAAAAAYN XD
    Kobita w przebraniu faceta - idealnie ujęte xD
    HAH :D
    Rozdział cudowny ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie zaczęłam czytać twoje opowiadanie i stwierdzam, że jest zajebi.... yyy znaczy super. Czekam na następne rozdziały :*

    OdpowiedzUsuń

Każdy wasz komentarz sprawia, że wiem czy ktoś to czyta, i że warto jeszcze coś pisać. Nawet nie wiecie jak się cieszę gdy mam choć jeden komentarz. :)